Co trzeba zrobić, żeby zamienić pomysł na działający serwis WWW. Materiały dla studentów UJ do prelekcji na warsztatach „dziennikarstwo internetowe”
Tekst został napisany pod kątem czytelników stawiających pierwsze kroki w uruchamianiu serwisów internetowych. Polecam też teksty dla tych, których interesuje zaawansowane zarządzanie projektami internetowymi
Warto to zrobić szybko. Nie dlatego, że jest to ważne, tylko ponieważ większość prostych nazw domen jest już zaklepana i trzeba mieć refleks, żeby złapać rodzynki, które pozostały.
Konto najlepiej wykupić w renomowanej firmie hostingowej, która nie zniknie z naszą stroną, a co ważniejsze zapewni możliwość rozwoju (zwiększania przepustowości łączy, podłączania nowych serwerów) gdy nasz serwis odniesie kiedyś duży sukces.
Obie rzeczy można robić równolegle.
Polecam zebranie części zawartości przed zaprojektowaniem serwisu, żeby się przekonać, co jesteśmy w stanie zdobyć, a co jest tylko naszym pobożnym życzeniem.
Odręcznie na dużych kartkach, flamastrami, rozrysowujemy co gdzie chcemy mieć na poszczególnych stronach. Chodzi na tym etapie bardziej o ważność poszczególnych rzeczy i nawigację między stronami, a nie szkic projektu graficznego.
Trzeba przygotować storyboards wszystkich typów stron, a nie w ogóle wszystkich stron. Lista może wyglądać tak:
Storyboards oglądamy razem z deweloperami i zaznaczamy na nich, który element skąd się bierze: Temat Dnia wpisuje ręcznie redaktor, Najczęściej Czytane tworzy się automatycznie ze statystyk oglądalności itp. Na podstawie tego zestawienia deweloperzy stworzą ostateczną listę funkcjonalności serwisu a więc też listę programów do napisania.
Będzie można podjąć decyzje o wycięciu zbyt czasochłonnych pomysłów.
Mądrze nazywa się to „testy usability”, ale chodzi po prostu o to, żeby na serwis spojrzał ktoś, kto nad nim nie pracował, np. nasi znajomi. Dzięki temu wyłapiemy, co jest niezrozumiałe lub które funkcje są niewygodne w użyciu.
Jak tylko nasz serwis działa i poprawiliśmy co ważniejsze błędy wyłapane przez testerów, jesteśmy gotowi, żeby zdobywać nowych współpracowników czy reklamodawców.
Mamy produkt, który nadaje się do pokazania klientowi.
Wielu użytkowników dotrze do nas z wyszukiwarek, ale dobrze jest też wymyślić alternatywną strategię promocji.
W Internecie najlepiej się sprawdza „marketing wirusowy” czyli ogólnie rozsiewanie wśród potencjalnych użytkowników plotek, że jest taki fajny serwis, na którym trzeba być.
Powodzenia!